sobota, 24 listopada 2007

Masz gorączkę - zbij termometr

Wszem i wobec wiadomo, że najlepszym sposobem na likwidację problemów jest likwidacja szkody (a nie przyczyny). Oto przykłady jak rozwiązuje się kwestie "problematyczne":
problem: kwestia ekologiczna dużej ilości butelek pet po napojach (segregacja odpadów)
rozwiązanie: likwidacja darmowych napojów
problem: brak dostępu do niektórych serwerów poza intranetem, działających na porcie innym niż 80/443. Brak dostępu ze względu na zablokowanie na firewallu wszystkich portów poza 80 oraz 443.
rozwiązanie: zakup karty Blueconnect i łączenie się do tych hostów poprzez gsm
problem: pracownik chce więcej zarabiać.
rozwiązanie: nie podwyższać pensji, czekać aż się zwolni. Na jego miejsce zatrudnić niedoświadczonego leszcza za połowę kasy. Leszcz będzie uczyć się pół roku, by koślawo i w czasie tygodnia rozwiązywać problemy których rozwiązanie temu który się zwolnił zajmowały pół dnia.
problem: brak wysoko wykwalifikowanych pracowników
rozwiązanie: zatrudnienie nowego pracownika za dużą kasę. Duża kasa (i tylko to) świadczy o tym że jest fachowcem.
problem: sporadyczne, nieznaczące kradzieże
rozwiązanie: osobista (lotnisko-style) kontrola każdego przy wyjściu
problem: pracownicy podlewający kwiatki w wolnej chwili
rozwiązanie: zatrudnienie firmy outsourcującej podlewanie kwiatków. Oczywista poprawa wydajności oraz redukcja kosztów.
problem: mała efektywność pracy
rozwiązanie: organizacja dużej ilości spotkań o wskaźnikach efektywności pracy (wyjaśnianie jak się je liczy, jak ważne one są, etc.). Każde spotkanie minimum godzina.
problem: brak dokumentacji do tworzonego softu
rozwiązanie: nie tworzyć dokumentacji do softu. Każdy pracownik to mistrz świata i okolic w dziedzinie reverse-engineeringu
problem: bieżące informowanie pracowników o tym co się dzieje w firmie
rozwiązanie: strona internetowa o skomplikowanej i nieintuicyjnej strukturze. Oczywiście RSS-a brak, tak skomplikowana technologia jeszcze do nas nie dotarła.

niedziela, 18 listopada 2007

Netykieta po dużemu

Kilka rad dotyczących pisania maili. To jest zapewne jakiś tajny regulamin lub wynik szkolenia - bo wszyscy tak piszą. Jeśli chcesz być wzorcowym pracownikiem korporacyjnym, musisz stosować następujące zasady:


  1. jeśli angielski nie jest Twoim językiem ojczystym, śmiało wstawiaj słowa ze swojego barbarzyńskiego języka miksując je z angielskim
  2. używanie swojej ojczystej gramatyki w połączeniu z angielskimi słowami (lub na odwrót) daje odbiorcy niesamowitą radość z rozwiązywania takiej łamigłówki
  3. jeśli jesteś francuzem, odpowiadaj na maile pisząc po francuskiemu - przecież każdy na świecie zna Twój 'najpiękniejszy z języków'. Fakt że językiem obowiązującym w firmie jest angielski - olewaj z całych sił i śmiej się w twarz
  4. odpowiadając na tekst, wstawiaj odpowiedź do wnętrza tekstu, oczywiście nie wyróżniając w jakikolwiek sposób odpowiedzi. A niech se poszuka, cham.
  5. maile pisz w html-u, w końcu różne fonty i oczojebne kolory bardzo fajnie wyglądają
  6. jeśli jesteś kobietą, pisz maile używając czcionki Comic Sans MS
  7. koniecznie wstaw do sygnaturki jakąś animację
  8. sygnaturka może mieć dowolną długość, najlepiej umieść tam cały adres i wszystkie telefony (łącznie te których nikt nie odbiera) + disklajmer typu "The information contained in this e-mail message may be confidential..". Razem tylko kilkadziesiąt linijek.
  9. nie używaj delimitera sygnaturki, bo NajlepszyProgramPocztowyEver i tak nie wycina
  10. odpowiada się zawsze nad cytatem, ponieważ wszyscy czytają tekst od dołu do góry.
    Odp.: Bo zaburza naturalną kolejność czytania.
    Pyt.: Dlaczego?
    Odp.: Odpowiadanie na górze listu (top-postowanie).
    Pyt.: Co jest najbardziej irytujące w mailach?
  11. nie tnij cytatów, nawet jeśli zawierają tony zbędnego tekstu. Może jest "taka liga na internecie", kto większego maila wyhoduje? (mój rekord: 61kB czystego, w miarę nie-htmlowego tekstu:D)
  12. to nie rada ale w temacie: twój adres emailowy powinien być jak najbardziej niezrozumiały, przykładowo: Jan Kowalski powinien mieć mail typu jbk6592@piknafirma.com
  13. jeśli chcesz zaakcentować jakieś słowa, powiększ czcionkę do 30pt, ustaw czerwony kolor i dużo wykrzykników
  14. w trakcie długiej dyskusji pomiędzy kilkoma osobami (przy użyciu CC:), uznaj co jakiś czas, że ktoś powinien zapoznać się z jednym zdaniem z treści jaką aktualnie piszesz. Dodaj tę osobę do listy CC:, dzięki czemu będzie ona otrzymywać nieinteresujące ją maile jeszcze przez kilka miesięcy tasiemcowej dyskusji
  15. jeśli otrzymasz od znajomego bardzo-śmieszny-plik-pałer-pointa, koniecznie forwardnij go wszystkim znajomym ze swojej skrzynki, oczywiście umieszczając ich adresy na liście CC. W końcu każdy powinien znać adresy mailowe twoich znajomych oraz wszystkich ludzi którzy wcześniej otrzymali super-śmieszny-załącznik
  16. wysłanie maila jest najlepszą metodą, aby zapytać kolegi siedzącego 3 metry dalej, czy idzie na lunch
  17. nigdy nie wstawiaj obrazków bezpośrednio do maila. Aby przesłać komuś obrazek, należy wykonać następujące w pełni profesjonalne czynności:
    a) utworzyć plik .doc
    b) wstawić do niego obrazek, koniecznie w formacie BMP oraz rozdzielczości co najmniej 1600x1200
    c) zmniejszyć go do rozmiaru połowy strony
    d) zapisać plik .doc pod nazwą Document1.doc
    e) załączyć plik Document1.doc do maila
    f) wysłać, najlepiej bez żadnego tekstu w treści maila
  18. mass-maile do wszystkich n-tysięcy pracowników to super sprawa! Oczywiście dla każdego szanującego się zasobu kadrowego byłoby ujmą na honorze nie odpowiedzieć na taki list, skutkiem czego mamy konwersację mailową pomiędzy kilkoma zasobami kadrowymi siedzącymi na tej samej sali, którą to konwersację czyta cały świat.
  19. Życzenia świąteczne wysyła się w następujący sposób:
    a) mass-mail do wszystkich n-tysięcy pracowników, zawierający:
    b) plik .doc utworzony zgodnie z pkt. 17, przy czym obrazek należy zmniejszyć do rozmiaru znaczka pocztowego
    c) życzenia napisane pokrzywioną czcionką, koniecznie kolorem niebieskim
    Po wysłaniu takiego maila, Najlepszy-Serwer-Mailowy-Na-Świecie (exchange) zamula się na ok 40 minut (bo wszyscy ściągają). Jest pretekst by nie pracować i jest wesoło, a przecież święta mają być wesołe.


Moja pikna firma wydaje dużo bejmów na szkolenie 'z komunykacjy z <baczność> klyentem <spocznij>', które polega na tym, że najpierw jest gadka o wyrażaniu się jasno, a potem firma zewnętrzna czyta maile szkolonego pracownika. No piknie.
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział jak wygląda obowiązująca w internecie netykieta, to polecam linki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Netykieta, http://netykieta.pl/ oraz http://di.com.pl/netykieta.php

środa, 14 listopada 2007

Konie i biznes

Ostatnio natrafiłem w sieci na ciekawy tekst o biznesie z analogią do koni. To przerażające, ale w większości się zgadza:) Źródło jest tu: http://www.ids.org.pl/page_1161654261906.html

Stara mądrość mówi, ze kiedy odkryjemy, ze koń, na którym jedziemy padł, najlepszym wyjściem jest z niego zsiąść. Jednakże w biznesie znane są również inne strategie. Między innymi:


  1. Kupno mocniejszego bata.
  2. Zmiana jeźdźca.
  3. Zapewnienia typu "Zawsze jeździliśmy w ten sposób na tym koniu."
  4. Zwołanie komisji do zbadania konia.
  5. Organizowanie delegacji mających na celu sprawdzenie, jak gdzie indziej jeździ się na martwych koniach.
  6. Opracowanie standardów dotyczących jazdy na martwych koniach.
  7. Zatrudnienie psychologa mającego przywrócić martwemu koniowi chęć do jazdy.
  8. Szkolenie dla pracowników, mające podnieść ich zdolności jeździeckie.
  9. Analiza sytuacji martwych koni w dzisiejszym otoczeniu.
  10. Zmiana norm, która sprawi, że koń nie zostanie uznany za martwego.
  11. Zatrudnienie podwykonawców mających ujeżdżać martwego konia.
  12. Zebranie wielu martwych koni dla zwiększenia szybkości.
  13. Ogłoszenie, że żaden koń nie jest zbyt martwy.
  14. Przeznaczenie dodatkowych środków na zwiększenie wydajności konia.
  15. Przeprowadzanie analizy rynku mającej wykazać, czy podwykonawcy mogą ujeżdżać tego konia taniej.
  16. Kupno produktu mającego sprawić, że martwy koń będzie biegał szybciej.
  17. Ogłoszenie, że koń jest teraz: lepszy, tańszy i szybszy.
  18. Przeprowadzenie badań nad sposobami wykorzystania martwych koni.
  19. Dostosowanie wymagań wydajności dla koni.
  20. Ogłoszenie, że przy produkcji tego konia, koszt był zmienną egzogeniczną.
  21. Uznanie obecnego stanu konia za standard.
  22. Awansowanie tego konia na stanowisko kierownicze.

poniedziałek, 12 listopada 2007

Jak rozwijać aplikację

wyobraźmy sobie: jest sobie bardzo ważna aplikacja napisana w J2EE (Strutsy - oczywiście stara wersja ale w firmach takich jak moja unika się nowości jak ognia). I teraz, dane z pewnego raportu <baczność> klyjent <spocznij> chce móc oglądać w innej aplikacji, która wsysa .xls-y (a tak naprawdę csv). Jak zrobić to w najprostszy i najbardziej efektywny sposób? Oto rozwiązanie wymyślone przez tęgi korporacyjny mózg:
- dodać do aplikacji opcję eksportu do pliku tekstowego 'tab separated'
- napisać makro do excela, które wciągnie wyeksportowany plik i zrobi z niego csv.
- wyświetlić csv w aplikacji docelowej.
Ten pan powinien dostać nobla, nobla!

sobota, 10 listopada 2007

Thunderbird

Mozilla Thunderbird jaki jest - każdy widzi. Nie mogę pojąć, dlaczego aplikacja pochodząca od nomen-omen dobrego producenta oprogramowania jest tak tandetna.
Potrzebowałem aplikacji do czytania usenetu (pod windozę), spełniającej następujące warunki:


  • darmowy
  • brak instalacji (wersja portable/extractable)
  • score
  • tryb offline


Przegląd dostępnych aplikacji dał następujące wyniki: 40tude - non-portable, forte-agent: non-portable, noworyta: beznadzieja, outlook: no comment, xananews: toporny jak topór, slrn: nie udało się uruchomić w ciągu 30minut, thunderbird: to jest to co trzeba! No dobra, zainstalowałem (tzn rozpakowałem zipa), grupy zasubskrybowane. Podczas ściągania grup zaczął głupieć, pomimo istnienia np 5000 artykułów, ściągał 200. "Wyszłem z nerw". W trybie offline okazywało się, że niektóre artykuły nie mają treści - tzn pobrał same nagłówki, treści niet. No to synchro ponownie. Dalej to samo. Kilka dni później całkiem mu się pomieszało i zaczął mi ściągać niektóre grupy na nowo (np 40 tysięcy artykułów). "Wyszłem z nerw. Wyszłem z nerw". Dalej znikały losowe body niektórych nagłówków. Do tego przy synchronizacji nie pobierał wszystkich nowych artykułów dostępnych na serwerze (serwer news.task.gda.pl). Do tego aplikacja niby portable, ale i tak syfi w 'Application Data'. Współczynnik przykrości osiągnął poziom krytyczny, thunderbird wyleciał z dysku. Pod linuksem używam go jako program do poczty, już 2 lata. Nie narzekam, do maili nawet może być (szczególnie współpraca z gnupg jest wielkim plusem), chociaż:


  • czasem po uruchomieniu nie wyświetla maili, trzeba kliknąć na folder inny niż 'inbox' a później znów na 'inbox' by wyświetlił maile w 'inbox'
  • ma problemy z kodowaniem znaków. Usilnie koduje w formacie który sobie umyśli, co często krzaczy maile.
  • filtry: potrzebuję następującego: jeśli mail pochodzi z listy dyskusyjnej, skopiuj go do folderu Foldery_lolalne/nazwalisty, a następnie przenieś z 'inbox' do 'Otrzymane' i zaznacz jako przeczytany. Taki filtr da się zdefiniować, jednak w momencie przenoszenia maila do otrzymanych TB radośnie kasuje treść maila skopiowanego do Foldery_lokalne/nazwalisty (nagłówek pozostaje)


Ponieważ z początkowej listy testowej pozostał tylko slrn, podjąłem walkę - z sukcesem. Powoli staję się slrn-fanbojem, nabieram przekonania że jest to najlepszy czytnik news.


środa, 7 listopada 2007

Victory is mine!

Ponieważ pierwszym postem prawie każdego bloga musi być:
1. pompatyczny tekst o przyszłej zawartości bloga
2. pompatyczny tekst o przyczynach utworzenia bloga
3. tekst który zainspirował autora do założenia bloga, jedyny sensowny, bo potem się okazuje że wenecja twórcza się skończyła i po kilku następnych cienkich wpisach następuje koniec bloga
4. tekst bez sensu, bo autor nie wie o czym chce pisać

postanowiłem pójść na łatwiznę i bez zastanowienia przyjąć wariant nr 4.
Oto więc wiekopomny i legendarny już dziś tekst pierwszego wpisu:

If I ruled the world, imagine that
I'd free all my sons, i have em love em baby
Black diamonds and pearls, could it be, if you could be mine, we'll both shine
If I ruled the world
And then we'll walk right up to the sun
Hand in hand


tym samym dziękuję większości internautów polskich, którzy widząc tekst po angielsku uwalniają trigger omijania go.