sobota, 28 marca 2009

Co mnie wpienia

Temat rzeka, jako że ostatnio wymienialiśmy z kolegami swoje bolączki, więc podzielę się tutaj swoimi (dotyczą pracy):

- rżenie w biurze. Pisałem już o tym, mam wrażenie że niektórzy rżeją bo robią to także inni. A kto głośniej tym lepszy. A im grubsza baba - tym głośniejsza.

- ograniczenie ilości danych w "moje dokumenty". Ktoś wymyślił, że luserom trzeba limitować, by za dużo tam nie trzymali. Jeśli trzymasz zbyt dużo - nie można się wylogować. Więc lud niepokorny wyłącza laptopy na siłę (5 sekund power-off), jednak jest lepszy sposób - zakillowanie jednego procesu, który to monitoruje. Tak więc - jak zwykle działa to tylko na lamerię.

- tłok w kuchni. Wiadomo że jak jest jedna kuchnia 4m2 na 40 osób to nie dziwne że zagęszczenie może być duże, jednak spora część upatrzyła sobie to miejsce na "live-chaty". Ich wyprawa po kawę/herbatę to czasem i pół godziny, przez które ciężko jest się obsłużyć bo w kuchni tłoczniej niż w tramwaju rano. No i rżenie. (UPDATE: ci siedzący najbliżej już się wkurwili na kuchenne bydło)

- spotkania o niczym. Denerwuje mnie, że muszę chodzić na spotkania o rzeczach, które zwykłego człowieka nic nie obchodzą - jakieś wskaźniki tego i owego, zupełnie nieprzydatne.

- blokowanie internetu - jest tak oberżnięty, że z większości stron nie da się korzystać (pomijając to, że porty inne niż http(s) są całkowicie niedostępne).

- brak miejsca na parkingu. Czy ci ludzie nie mogliby używać komunikacji miejskiej? ;) Rozumiem jak ktoś dojeżdża spoza miasta lub z jego drugiego końca, ale sa tu typy którzy mają 2km do pracy i przyjeżdzają autami (bezdzietni kawalerowie, uprzedzając komentarze). To im się chce rano odśnieżac dłużej niż jechać? To jest typ mojej sąsiadki, która przy pełnym zdrowiu wjeżdża na parter windą - nigdy nie zrozumiem, pewnie później wieczór leżenia przed TV, fałdy rosną.

- niezdecydowane bydło w restauracji. Jak juz przychodzi żreć jeden z drugim, to wziąłby tacę, zamówił danie i poszedł zapłacić, GOTO END. Ale to zbyt trudne, najpierw trzeba się pokręcić, odbyć rozmowę z kucharzem (tzn zadać debilne z założenia pytanie: "czy to danie jest świeże?" Kucharz powinien odpowiedzieć kiedyś "nie kurwa, przeterminowane", narazie jednak jest cierpliwy i udziela jedynej słusznej odpowiedzi)

- zaglądający mi na monitory - co kogo obchodzi (poza bossem) co ja mam na ekranie?

- grzanie zimnej wody w czajniku. Skoro i tak nie grzejemy kranówy, tylko taką z dużej butli z dwoma kranikami ciepła/zimna, to po cholere podgrzewać zimną skoro można od razu ciepłą? Przychodzę sobie po herbatę a tu taki mistrz wlewa cały 2l czajnik zimnej wody - jak nic 5 minut grzania, bo woda w niebieskim kraniku jest przecież chłodzona.


- jak w kółko od fotela obrotowego wkręca mi się pasek leżącej obok torby

niedziela, 8 marca 2009

Domowe nawyki

Niestety - open space zmusza do współmieszkania z wielu innymi, którzy niestety zapomnieli, że biuro to nie dom u mamy i że:
- komórka - zarówno służbowa i prywatna - służy do noszenia przy sobie, nie do zostawiania na biurku! Jak już zostawiasz, cieciu, to ją wyłącz lub ścisz dzwonek. Co chwilę muszę wyciszać dzwoniące nieopodal komórki, bo właściciel poszedł na obiad a komóra sobie dzwoni. I to nie jakiś cichy dzwonek, ale ile fabryka dała! Do tego jego baba (lub klient) uparta, i dzwoni 2 minuty, jakby to tępe nie rozumiało, że jak ktoś nie odbiera 15 sekund - to nie odbiera i już.
- biuro to nie łazienka - na szczęście jest to rzadkie, ale są tu takie lale które na półkach/biurkach trzymają arsenał: kosmetyków, herbat, ciastek itp.
- wśród ludzi zachowujemy się kulturalnie - czyli chociażby - przez telefon rozmawiamy NIE KRZYCZĄC!!!
- komóry raz jeszcze: czy to takie trudne, by ustawić sobie nieinwazyjne dźwięki? A nie full głośno stare, burackie i nie śmieszne 'to sem ja, twoj telefon!' - jakby wszyscy nie słyszeli tego 5 lat temu i wtedy też było nieśmieszne. Albo hiciory polskich 'gfiazd' muzycznych. To samo dotyczy telefonów stacjonarnych.
- warto mieć porządek - spoko w chacie możesz mieć syf i kiłę, ale jeśli siedzisz obok mnie - to nie stawiaj kosza na śmieci, krzesła i innych rzeczy w przejściu, którym ludzie chodzą.
- kubki się myje, eksperymenty na brud i pleśń przeprowadzaj u siebie w domu
- jak przychodzisz do kolegi pogadać, to spoglądając na jego monitor nie wypinaj dupy by znajdowała się bliżej niż 0,5 m od mojej głowy. Nie wiem jak mama wychowywała, ale na biurkach się nie siada, więc jak odwiedzasz kolegę to przystaw sobie krzesełko albo stój.
- jeśli w kiblu się świeci i na zamku jest napis 'zamknięte' to oznacza, że drzwi są zamknięte i ich szarpanie ich nie otworzy. Czy chodziłeś do klasy z tymi co przy windzie wciskają przycisk przywołania kilkanaście razy?